Mój sąsiad, ent

Kim jest Osoba? Osobą jest postać która nas mija, w sklepie, na spacerze, którą widzimy przez okno, w telewizji czy na wyświetlaczu. Co czyni nas osobą fizyczną?

Wyłącznie to, że oboje rodziciele byli osobami fizycznymi. Nic więcej, nic głębszego.  Każdy człowiek, nie ważne  z jakim defektem genetycznym, z jaką deformacją czy upośledzeniem umysłowym, nawet z anaencefalią, nawet nienarodzony, w pewnych wypadkach jest traktowany jako osoba fizyczna (nasciturus).

W prawie, tak w polskim, jak i w obowiązującym w większości krajów rozwiniętych, termin „osoba" oznacza podmiot praw i obowiązków.  Dzielimy osoby na fizyczne oraz prawne. Istnieje także kwestia jednostek organizacyjnych nie posiadających osobowości prawnej, ale te, czasami zwane ułomnymi osobami prawnymi, nie będą częścią dzisiejszych przemyśleń.

Tematem tego artykułu będą enty. Słowo to jest skrótem od angielskiego entity  („osobowość"), oznaczającego osoby prawne, będące sztucznymi inteligencjami (SI). Na dzień dzisiejszy takie rozważania z punktu widzenia prawników wydają się zupełnie pozbawione sensu. Prawo nie ma w zwyczaju przewidywać przyszłości. Bodźcem zmiany najczęściej jest tragedia lub katastrofa. Tymczasem obecnie na świecie ścigają się dwa projekty, jednym jest amerykański Blue Brain Project, drugim europejski Human Brain Project. Obydwa  mają na celu  stworzenie aktywnej kopii ludzkiego mózgu. Aktywna kopia oznacza program, w którym zostanie zapisana struktura nerwowa ( oraz glejowa ) mózgu, ale poza obrazem układu komórek, posiadać będzie ona także możliwość operowania w zemulowanym, wirtualnym środowisku. Czyli mózg, który jest cyfrową kopią organicznego mózgu, będzie reagował na bodźce, będzie mógł się komunikować ze światem zewnętrznym.  Tu należałoby zadać sobie pytanie: czy zawartość „ gadającego pudełka" jest człowiekiem lub chociaż jest osobą?
Kwestia osobowości fizycznej według obecnego stanu prawnego jest przesądzona, celowanie w osobowość prawną byłoby lepszym wyjściem. Niestety osobę prawną tworzą także ludzie; chociaż de facto istnieją spółki-córki, holdingi i fuzje, zawsze tworzone są przez ludzkich przedstawicieli. Mimo przegranej w  zeszłorocznych wyborach prezydenckich w USA reprezentanta republikanów, który jedno z wystąpień otwierał stwierdzeniem, że korporacje to ludzie, debata na temat osobowości korporacji nie ustała. Jakie prawa ma osoba fizyczna, bo o taką osobowość dla korporacji walczy część środowisk ( a niektórzy właśnie o to chcą oprzeć osobowość SI)?

Będą to wszelkie swobody obywatelskie, działań bezpośrednich i przez reprezentantów. Nabywanie i zbywanie majątków, dokonywanie czynności prawnych oraz bycie podmiotem sprawy sądowej. Prawo do brania udziału w wyborach: do głosowania i bycia obieranym. W powieściach z gatunku cyberpunk bądź hard science-fiction przewijają się wątki korporacji zasiadających w ONZ oraz rządów, które częściowo bądź całkowicie tworzone są przez sztuczne inteligencje. Osoba fizyczna ma też prawo do dziedziczenia, co w przypadku samych korporacji wydawałoby się niektórym przerażające: powiedzmy że tworzymy coś na wzór japońskiego zaibatsu, wcielamy do rodziny najbardziej twórczych pracowników, po czym po śmierci pracownika zaibatsu stałoby się tą bliższą rodziną, dzięki czemu miałoby prawo dziedziczenia przed rodziną biologiczną. W przypadku entów nie wyglądałoby tak strasznie. Chyba że enty zarządzałyby korporacją.

Tu właśnie wypadałoby się zatrzymać na parę chwil. Wiemy, jak wygląda od środka firma, pod fasadą cudownych produktów i idyllicznych reklam mrowią się całe zastępy ludzi, specjalistów i wyrobników, zarówno tych pracujących ponad normę, jak i takich obijających się ponad miarę. Jeżeli mamy enta – czy to jako kopię zapasową człowieka, czy to jako zbudowany przez człowieka od podstaw program, tak jak tworzy się systemy eksperckie, systemy wspomagania decyzji czy Business Intelligence (BI) – może on wykonywać kilka zadań równocześnie. Zakładając, że ent posiada pięć wymaganych cech sztucznej inteligencji[1]: zdolność komunikacji, wiedzę wewnętrzną i zewnętrzną, zachowanie zorientowane na cel oraz zdolność kreatywnego myślenia, czy nie byłoby wydajniej dla firmy zastąpić speców od marketingu, reklamy, tworzenia produktów, logistyki, PR, księgowości oraz kadrowości ( o ile jeszcze, będą oni w takiej firmie potrzebni) jednym entem? Ent byłby energochłonny jak kilka komputerów plus klimatyzacja, jednak oszczędność wody, kawy, kanalizacji, papieru, materiałów biurowych, tuszu do drukarek byłaby niesamowita. Nie mówiąc o tym, że ent mógłby pracować więcej niż osiem godzin dziennie oraz nie podstawiałby sobie nogi w wyścigu o awans. Ale ten ent nie jest w tym momencie moim sąsiadem.

Ent będący moim sąsiadem podlega tym samym prawom co ja. Jasne że może pracować jak japoński salaryman, ale nie będzie go czekało karoshii. Problem jest właśnie w tym, że następowałoby sztuczne rozróżnienie. Entem – czyli sztucznym obywatelem – nie byłaby ta wspomniana sztuczna inteligencja, która mogłaby się zajmować całą papierkową robotą w firmie, w przypadku kontroli skarbowej przekazałaby kopię najważniejszych dokumentów, nie deharmonizując przy okazji rytmu pracy oraz dalej wypracowując zyski. Ta oto byłaby kolejnym asstet, służyłaby tylko przynoszeniu zysków, a jej prawa byłyby ograniczone wyłącznie do prawa do zasilania, prawa do bycia konserwaną oraz prawa do wycofania jej z użycia po ukończeniu okresu przydatności. Obecnie podobnie próbuje się robić z autonomicznym dronami w wojsku amerykańskim. Jeżeli sterowany tylko przez SI dron źle zidentyfikuje cele, przekroczy dopuszczalną ilość  zabitych cywilów (acceptable collateral damage ), odpowiedzialność spoczywać będzie na nim, zostanie on wymazany a jego podzespoły wymienione. Tak samo jest z BI działającymi na Wallstreet NYSE[2]. Są tylko narzędziami.

Prawdziwymi entami byliby ludzie – dokładniej: post ludzie – zachowani w formie zapisu cyfrowego na nośniku materialnym. Nośnik potrzebowałby powłoki robotycznej w celu przemieszczania się z miejsca na miejsce bądź  po prostu teleprezencji w danym miejscu i czasie. Nie wyobrażamy sobie przecież ludzi, których stać by było to, by zachować siebie dla potomnych ograniczając się do siedzeniu w nieruchomym pudle, nawet pięknie przystrojonym, jednak będąc wykluczonym z życia biznesowego oraz towarzyskiego.

W tym momencie trzeba się zastanowić, czy mój sąsiad ma pełną zdolność do czynności prawnych. Wszakże jeżeli uzna się go za osobę, zdaje się, że powinien mieć takie prawa jak my. Otóż nie. Mój sąsiad jest osobą, ale jest także kopią. Zakładając, że oryginał enta jeszcze żyje, ent może być podmiotem praw i obowiązków, ale na zasadzie nastolatka,  posiadając (jak w polskim prawie) częściową zdolność do czynności prawnych, jednak nie mogąc nabywać nieruchomości bądź dóbr o znacznej wartości, a do  zawierania umów cywilnych wymagających formy pisemnej tudzież elektronicznej będą potrzebowały kontrasygnaty patrona. Taki oto małoletni po upływie pięciu lat (tyle trwa osiągnięcie przez małoletniego pełnoletniości) byłby podmiotem samodzielnym, z pełną gamą praw i odpowiedzialności. Na potrzeby prawa wyborczego można by założyć że oto temu pełnoletniemu należy do jego przeżytych pięciu lat dodać lata oryginału z dnia utworzenia backupu.

System pięciu lat ma na celu wykształcenie się odrębności psychicznej kopii od oryginału, jako że odrębne doświadczenia będą inaczej kształtować każdy z obu tych umysłów. Inną kwestią jest prawo do zachowania (the right to preservation). W sensie biologicznym jest ono prawem do posiadania potomstwa stworzonego z własnego materiału genetycznego, czy to metodą kopulacji, czy poprzez zapłodnienie in vitro. Taki backup, czy też, jak wolą transhumaniści, zrzut (upload), jest także formą rozmnażania się. Problematyczną kwestią  jest pomysł ograniczenia ilości backupów osoby oraz tych, które będą tworzyć same enty . Z jednej strony prawo zezwala na płodzeniu dowolnej liczby dzieci, posiadanie tylu, ilu jest się w stanie zapewnić godziwy byt. W przypadku entów sprawa miałaby się podobnie, można by stworzyć mnóstwo kopii, jednak mogłoby istnieć ograniczenie do jednego aktywnego enta na raz w przypadku, gdy oryginał żyje, lub dwóch po jego śmierci. Pewne prawa można by zastosować per analogiam. Dla przykładu, w momencie tworzenia skanu mózgu oryginału i zgrywania go na nośnik zastosujemy (w Polsce) analogię do poczęcia, a więc każdy zakończony pomyślnie zrzut będzie traktowany jako osobny zarodek in vitro. Backup staje się entem w momencie jego aktywowania, będącego przyjściem na świat w wersji instant. Pozostałe backupy zostałyby zamrożone w pamięci.

 O ile embriony można teoretycznie odmrażać po latach i nadal mogą być one zdatne do rozwoju, o tyle w tym wypadku po pewnym czasie kolejne kopie będą coraz bardziej wsteczne. Wyobraźmy sobie nas jako takich hibernatusów po siedmiu latach spędzonych w pamięci. Świat, jaki znaliśmy, różni się od tego, na który przychodzimy jako ent, mamy swoistą lukę, którą musimy wypełnić, prawdopodobnie przeżyjemy swego rodzaju szok, co może odbić się na psychice emulowanego mózgu. Dlatego wydajniejszym procesem będzie zamrażanie tylko jednej kopii, a tworzenie nowych na wyraźną potrzebę. Co zrobić z zamrożoną kopią, która niczego nieświadoma znajduje się w pamięci? Pozbycie się jej wywołałoby taką samą wojnę o kwestie etyki co aborcja czy eutanazja z urzędu.

 Prawo karne. O ile posiadanie przez enta majątku może pozwolić nam na roszczenia odszkodowawcze za krzywdy doznane wskutek jego działań, o tyle sprawy karne sprawiają więcej problemów. Kiedy człowiek popełnia przestępstwo, jest skazany na odosobnienie, zwane pozbawieniem wolności. W założeniu ma to działać jak postawienie dziecka do kąta, w rzeczywistości działa wprost przeciwnie. Zamiast być resocjalizowanym i odizolowanym od elementów kryminogennych, skazaniec jest zamknięty z nimi w małej celi. W związku z tą codzienną walką o własną pozycję w celi resocjalizacja rzadko przynosi skutki. Co można zrobić entowi? Można go oczywiście odizolować od społeczeństwa, pozbawić mobilnego ciała (może zakrawałoby to o mutylację) i przeprowadzać resocjalizację miękką, polegającą na odpowiednich sesjach terapeutycznych i uczeniu enta zachowań społecznych, a także kształceniu go w jakimś zawodzie w celu poprawienia jego sytuacji po odbyciu kary, bądź też twardą, skupiającą się na nałożeniu swoistej nakładki na jego mechanizmy behawioralne. Alternatywą jest wykasowanie, równe karze śmierci[3].
Interakcja z ludźmi, fundament społeczeństwa. Jak enty powinny współoddziaływać z sobą wzajemnie i z ludźmi? Należy wziąć pod uwagę zdalność i wirtualność większości dzisiejszych działań o charakterze cywilnoprawnym oraz społecznym. Teleprezencja, portale społecznościowe, e-administracja, podpisy elektroniczne czynią osobistą obecność (in flesh) coraz rzadszą i coraz mniej konieczną. Pełnoletni ent może nabywać majątek, tworzyć spółki, wykonywać wolny zawód, oraz… na gruncie amerykańskim w związku z tamtejszym rozwiązaniem kwestii związków partnerskich – zawierać takowy związek[4]. Jeżeli każda osoba, bez względu na płeć bądź jej brak, może taki związek zawrzeć, w takim razie i ent może to zrobić. Posiadanie fizycznego potomstwa tylko pozornie byłoby problemem: istnieje mnóstwo metod, na pewno dojdą też nowe ( dziecko hybryda?).

Podsumowując wywód, mój sąsiad ent jest taką samą osobą jak ja, chociaż powity inaczej i obleczony syntetyczną formą. Niestety status inteligentnego czy nawet świadomego programu nadal stawiałby go na pozycji własności oraz mówiącego narzędzia (instrumentum vocativum). Swoisty homoszowinizm czy też antropocentryzm nie pozwalałby mu być partnerem, udziałowcem w spółce, a raczej jedynie wkładem aportowym bądź aktywem. Prawa osobowościowe zyskałyby tylko zemulowane osobowości. Bo jest w nas pewien atawizm[5], który sprawia, że choćby nie wiadomo jak okaleczona, zmutowana, zdeformowana czy przetworzona była istota ludzka, zawsze zaufamy jej bardziej niż istocie, która nas imituje.


[1] Roger C. Schank, What is AI, Anyway?, THE FOUNDATIONS OF ARTIFICIAL INTELLIGENCE 3, ed. Derek Partridge and Yorick Wilks.

[2] Algorithms Take Control of Wall Street, "Wired" [on-line:] http://www.wired.com/magazine/2010/12/ff_ai_flashtrading/ [31.03.2013]

[3] Nagenborg M, Capurro R, Weber J, Pingel C Ethical regulations on robotics in Europe, AI Soc 2008, nr 22(3), ss. 349–366

[4] Temat poruszony przez Marcina Przybyłka w powieści Czas silnych istot, gdzie rodziny przyjmują formy wielopoziomowych i wielopłaszczyznowych Rodów.  Marcin Przybyłek – Gamedec: Czas Silnych Istot, t. 1 i 2, Lublin 2012

[5]  Zjawisko doliny niepewności, lub też doliny strachu. Jest to atawistyczny lęk ofiary przed drapieżnikiem, upodobniającym się do niej. F.C. Gee, W.N. Browne, K. Kawamura,Uncanny Valley Revisited, IEEE International Workshop on Robots and Human Interactive Communication, 2005.

Autor: Kamil "Tygrzyk" Muzyka

Published Date: 23.05.2014
Published by: Piotr Waczyński