O piętnie, marginalizacji i lęku – w oparciu o Człowieka słonia Davida Lyncha

            Człowiek Słoń Davida Lyncha porusza problematykę odmienności cielesnej, która zdaje się stale aktualna i niepokojąca. Jak zauważa Anna Wieczorkiewicz, w kulturze występuje głęboko zakorzeniona fascynacja ciałem, które przekracza granice cielesności ludzkiej. Od starożytności mamy do czynienia z istotami, których cielesność naruszała określony porządek[1]. Z mitologii powszechnie znane są istoty potworne, monstrualne czy hybrydyczne – takie jak centaury, minotaury czy syreny. Ich obecność odnosiła się do innego trybu istnienia, wskazywała na to, co trudne do opanowania:

Wyobrażenia stworów mających ciała w jakiś sposób podobne do ludzkich, a jednak nie-ludzkie, odnoszą się do kwestii tożsamości indywidualnej i zbiorowej, jednostkowego i kulturowego istnienia. Rodzą się z pytań o to, co już nie jest ludzkie, tylko nie-ludzkie, ponad-ludzkie, potworne[2].

            Lynch odwołuje się do historii Josepha Merricka żyjącego w XIX wieku. Cierpiący najprawdopodobniej na Zespół Proteusza mężczyzna zyskał miano najbardziej zdeformowanego człowieka w historii[3]. Jego osoba zdawała się zatem naznaczona szczególnym rodzajem piętna[4] – silnemu zniekształceniu uległo zarówno jego ciało, jak i twarz. Jeśli możemy mówić o pewnego rodzaju uniwersalnym piętnie, będzie nim właśnie oszpecenie twarzy. Ma to związek ze szczególnymi predyspozycjami ludzkiego umysłu do jej percepcji. Według Chalesa Stangora oraz Christiana S. Crandalla zdeformowanie twarzy wzbudza u patrzącego dotkliwy lęk. Ten typ reakcji emocjonalnej jest zauważalny na wczesnych etapach życia ludzkiego[5]. „Tego rodzaju oszpecenie to z psychologicznego punktu widzenia jeden z niewielu rodzajów piętna występującego powszechnie, niezależnie od kultury"[6]. Właśnie brzemieniem odmienności fizycznej obarczona filmowa postać Johna[7] Merricka – tytułowego Człowieka Słonia. Cielesność bohatera staje się podstawą jego marginalizacji i dehumanizacji. Stanowi ona źródło lęku i niezrozumienia.

            Szczególny rodzaj niepokoju wprowadza już sekwencja otwierająca film. Przypomina ona senną – koszmarną – wizję. Początkowo przedstawia na przemian obraz kobiety oraz stado idących słoni. Obrazy momentami nakładają się na siebie. Słychać głośnie stąpanie oraz ryk zwierząt. Po chwili jeden ze słoni przewraca kobietę na ziemię. Jej twarz wykrzywia się w przerażeniu. Widzimy, że krzyczy, ale nie słyszymy jej. Widok kobiety przeplata się z obrazem agresywnego zwierzęcia. Scena ta sugeruje, że jest ona tratowana przez słonia (o czym będzie mowa w dalszej części filmu). Przedstawione zdarzenie przywodzi na myśl również przemoc seksualną[8] – kobieta mogłaby paść ofiarą gwałtu. Jak zauważa Małgorzata Jakubowska, sekwencja otwierająca film sygnalizuje, jakoby ojcem Merricka był słoń albo człowiek równie zdeformowany jak główny bohater. Jak już wspominano, scena wzbudza lęk czy nawet wywołuje szok. Przywodzi na myśl doświadczenie traumatyczne. Według badaczki scena gwałtu została przemodelowana, zgodnie z zasadami purytańskiej mentalności, na historię o kobiecie stratowanej przez słonie[9]. Obie interpretacje: zarówno tę związaną z wspomnianym wcześniej problemem ojcostwa, jak i tę o stratowaniu kobiety przez zwierzę może potwierdzać to, że w końcówce opisywanej sekwencji słychać płacz dziecka.

            Po zakończeniu sennej wizji rozpoczyna się właściwa akcja filmu. Przed widzem rozpościera się ludyczny świat jarmarku, gdzie popularną formą rozrywki były niegdyś pokazy osobliwości. Wśród tłumu znajduje się jeden z głównych bohaterów – doktor Frederick Treves, który okaże się późniejszym „wybawcą" Merricka. Kamera podąża za wspomnianą postacią – widzimy, jak mężczyzna wchodzi do pomieszczenia, w którym prezentowane są „wybryki natury". Mężczyzna mija po drodze pokazy typowe dla przywoływanej wcześniej formy rozrywki – płód w formalinie, będący owocem grzechu pierworodnego, karły czy kobietę z brodą. Napotyka również roztrzęsioną kobietę, która uczestniczyła w jednej z prezentacji – zaciekawiony podąża w kierunku przedstawienia. Gdy dociera na miejsce, staje się świadkiem kłótni między urzędnikiem państwowym a jarmarcznym naganiaczem publiczności – Bytesem. Pierwszy z nich, na mocy prawa, zakazuje dalszych pokazów Człowieka Słonia. Jego postawa wydaje się świadczyć o wartościach humanitarnych: „To przedstawienie poniża widzów i tę biedną istotę". Bytes oponuje – tłumaczy, że mamy do czynienia z wybrykiem natury, dla którego pokazy stanowią jedyne źródło utrzymania. Urzędnik pozostaje niewzruszony: „Wybryki natury to jedna sprawa i nie mam nic przeciwko nim. Ale to coś zupełnie innego. To potworne i powinno zostać zabronione". Postawa urzędnika okazuje się zatem złudna – odmawia on człowieczeństwa prezentowanej osobie. Doktor Treves zdaje się zainteresowany prezentowanym „okazem". Zostaje jednak wyproszony przez policjanta, jak reszta publiczności. To pierwszy moment, w którym widz mógłby zetknąć się z Człowiekiem Słoniem, ale zostaje pozbawiony tej możliwości.

            Pojawia się jednak kolejna. Operację przeprowadzaną przez doktora Trevesa przerywa przyjście małego chłopca. Oznajmia on, że znalazł „To". Znamienne, że o głównym bohaterze  mówi się jako o „czymś", a nie jako o „kimś". Zdaje się to wskazywać na niepewny status  jego człowieczeństwa. Treves, po długiej wędrówce ulicami i zaułkami Londynu przypominającego ten z powieści Karola Dickensa, dociera do miejsca, w którym ma dojść do spotkania z Człowiekiem Słoniem. Ma umożliwić je Bytes, który uważa się za jego właściciela. Po otrzymaniu zapłaty impresario zgadza się na prywatną wizytę, która odbywa się ciemnej przestrzeni przypominającej piwnicę. Zachowanie Bytesa jest typowe dla naganiacza jarmarcznej publiczności. Rozpoczyna on pokaz słowami:

Życie jest pełne niespodzianek. Jakie było przeznaczenie biednej matki tej istoty, przewróconej w czwartym miesiącu ciąży przez słonia, dzikiego słonia, na nieznanej afrykańskiej wyspie? Rezultat jest jasno widoczny. Panie i Panowie, przerażający Człowiek Słoń.

Przywołana historia zdaje się wyjaśniać wspomnianą początkową sekwencję filmu. Opowieść przytoczona przez Bytesa jest charakterystyczna dla pokazów osobliwości. Tworzenie narracji wokół osobliwych ciał miał wzmacniać ich spektakularny potencjał[10]. Ponadto wiara, że to, co spotka kobietę w czasie ciąży, odbije się bezpośrednio na jej dziecku była szeroko rozpowszechniona[11]. W czasie wspomnianego pokazu widz ponownie nie może w pełni zobaczyć  Człowieka Słonia. Główny bohater jest pokazany tylko częściowo, w szybkich ujęciach widać jego posturę, ale nie twarz. Kamera ukazuje natomiast reakcję Trevesa. Poprzez zbliżenie widzimy, że jego twarz pozostaje nieruchoma, a po chwili z oczu płyną mu łzy. Może odczuwać strach, zaskoczenie czy współczucie[12].

            Początkowo główny bohater pozostaje anonimowy. Po pewnym czasie dowiadujemy się, że jest Anglikiem i nazywa się John Merrick. Mamy również szansę zobaczyć, jakie reakcje wzbudza w miejscu publicznym. Gdy bohater wchodzi do szpitala, wszyscy milkną i patrzą na niego. On również milczy. Słychać tylko jego ciężki oddech. Bohater ukrywa swój wygląd – jego twarz pozostaje zasłonięta, jakby symbolicznie skryta pod maską. Niewidoczny pozostaje również zarys jego ciała, które jest okryte długą, czarną peleryną. Podczas wizyty lekarskiej Treves próbuje dowiedzieć się czegoś o przypadłości Merricka. Pyta, czy zawsze taki był, czy cierpi, czy jego rodzice jeszcze żyją. Nie uzyskuje odpowiedzi. Wizytę przerywa pojawienie się doktora Foxa, który doszukuje się w głównym bohaterze sensacyjnego, naukowego odkrycia. Jednak, gdy Treves prosi go o dyskrecję, szanuje jego prośbę i odchodzi. Doktor wraca do pokoju – zaczyna badać pacjenta. W tym miejscu widz ponownie zostaje pozbawiony możliwości zobaczenia, jak wygląda cielesność głównego bohatera.

            Podobna sytuacja ma miejsce podczas pokazu medycznego. Merrick zostaje – dosłownie – obnażony przed gronem akademickim, ale dla widza nadal pozostaje niedostępny. Po odsłonięciu kotary widać poruszenie, jakie wywarła na audytorium jego cielesność. Podczas prelekcji doktor Treves stwierdza:

W ciągu mojej kariery widziałem straszliwe deformacje twarzy spowodowane chorobą lub wypadkiem, jak również okaleczenia i anomalie. Lecz nigdy nie spotkałem człowieka aż tak zdeformowanego.

Następnie wymienia szereg przypadłości na które cierpi Merrick – są to między innymi: masywne zniekształcenia czaszki; przerost prawego ramienia; wiotkość skóry; włókniaki, które pokrywają dziewięćdziesiąt procent powierzchni ciała; chroniczny bronchit. Okazuje się, że jedynymi prawidłowo ukształtowanymi narządami pozostają lewe ramię i układ rozrodczy. Prezentacja medyczna, która przypadła bohaterowi, mogła przywodzić na myśl pokazy osobliwości, w których wcześniej brał udział. Forma pokazu naruszała granice intymności i reifikowała bohatera. Zdaniem Anny Wieczorkiewicz obydwa zjawiska – pokazy osobliwości i medyczne prezentacje – wzajemnie się zasilały i niejednokrotnie z siebie czerpały[13]. Jednakże, mając na uwadze scenę filmową, współistnienie to nie musi wydawać się oczywiste. Prezentacja Merricka przez gronem uczonych stawia pod znakiem zapytania intencje i postać Trevesa. Nie wiadomo, czy gdyby nie późniejsze  pobicie Merricka – w wyniku którego trafia on pod opiekę doktora – doszłoby jeszcze do spotkania bohaterów[14].

            Moment zetknięcia widza z fizycznością Merricka jest odsuwany w czasie.  Z jednej strony wspomniany zabieg można odczytywać jako czas dany widzowi na psychiczne przygotowanie się do spotkania z tym, co budzi lęk[15]. Z drugiej nie można wykluczyć, że ma on za zadanie podsycanie zaciekawienia widza. Jednocześnie wzmaga poczucie grozy i oczekiwania na coś niesamowitego[16]. Według Małgorzaty Jakubowskiej kamera zachowuje się w ten sposób celowo. Koncentruje się na bohaterach, którzy nie są obarczeni fizycznym piętnem, pomijając Merricka jako reprezentanta form zaburzonych. Wyklucza odmienność jako sferę wstydliwą. Zdaniem badaczki zachowuje się zgodnie z zasadami wiktoriańskiej pruderii[17]. Początkowo oglądamy zatem nie postać Merricka, ale reakcje emocjonalne, które wzbudza jego cielesność. Jako ciekawa jawi się reakcja widza: czy doświadcza on równie dotkliwego lęku, czy może jest zawiedziony, gdyż spodziewał się bardziej potwornego widoku? Zdaje się, że można przyjąć, iż u odbiorcy lęk wzbudzony jest nie tyle przez cielesność Merricka, co przez reakcje emocjonalne postaci występujących w filmie; wygląd Człowieka Słonia budzi niepokój w mniejszym stopniu niż przywołane typy zachowań[18].

            Z czasem w filmie następuje zwrot – kamera przestaje unikać fizyczności bohatera. Dzieje się tak od momentu, gdy trafia on do szpitala pod opiekę Trevesa. Początkowo jego obecność nie spotyka się z aprobatą. Dyrektor – Carr Gomm –  sugeruje, żeby umieścić Merricka w ośrodku dla nieuleczalnie chorych. W przypadku personelu dezaprobatę wywołuje nie tylko odmienna cielesność, ale także brak kontaktu z głównym bohaterem. Merrick uważany jest przez pracowników szpitala za osobę upośledzoną psychicznie. Podobne podejrzenia ma także Treves. Główny bohater nie ujawnia, że intelektualnie jest w pełni sprawny. Nie odpowiada na pytania, nie próbuje nawiązać kontaktu z osobami z jego otoczenia. Jak mówi jedna z bohaterek: „rozumie tylko uderzenia". Z czasem okazuje się, że potrafi mówić, natomiast jego zdolności intelektualne ujawniają się podczas recytacji Psalmu 23, którego częściowo nauczył go Treves. Bohater zna  całość utworu. Posiada także znajomość Biblii. Wydaje się to znamienne, zważywszy na kontekst historyczny – w epoce wiktoriańskiej przywiązywano dużą uwagę do moralności chrześcijańskiej. Znajomość religii zdaje się dodatkowym czynnikiem potwierdzającym człowieczeństwo Merricka. John przyznaje później, że jego milczenie było powodowane strachem. Dzięki temu, że jego  przypadłość na charakter czysto fizyczny, może on zostać w londyńskim szpitalu, który staje się dla niego namiastką domu.

            Pobyt we wspomnianej instytucji zdaje się przywracać Merrickowi prawo do istnienia. Ujawniają się wówczas niezwykła wrażliwość bohatera, inteligencja, wrodzone umiłowanie piękna, zdolności manualne. Cechy te kontrastują z jego fizycznością. Pobyt Johna w szpitalu wiąże się z ponownym włączaniem go do społeczeństwa. Doktor Treves i Carr Gomm informują o przypadłości Merricka lokalną prasę. Poprzez informacje, które pojawiają się w gazetach osoby z wyższych sfer pragną poznać Merricka. Pierwszą, która się na to decyduje jest aktorka – Madge Kendal. W ślad za nią podążają inni. Zainteresowanie Człowiekiem Słoniem zaczyna budzić wątpliwości. Dzieje się tak w przypadku filmowych postaci[19], podobne odczucia niewykluczone są również u widza.

            Cielesne piętno Merricka utrudnia mu kontakt z otoczeniem, w zasadzie pozbawia go możliwości życia w społeczeństwie. Jest źródłem jego wykluczenia. Za marginalizację jednostki możemy uważać niemożność jej pełnoprawnego uczestnictwa w życiu społecznym, a przynajmniej nie we wszystkich jego aspektach[20]. Miejscem dla Merricka pozostaje szpital, noszący znamiona instytucji totalnej. Powołaniem bohatera jest zatem życie w izolacji, w miejscu będącym symbolem zamknięcia. Według Michela Foucaulta szpital jako instytucja miał na celu opanowywanie odmienności. Izolacja Merricka może wskazywać na jedną z powszechnych form piętnowania niepełnosprawności, która polega na unikaniu niepełnosprawnej jednostki[21]. Szpital jako miejsce izolacji nie chroni bohatera przed agresją z zewnątrz. Jest on nocami nachodzony przez dozorcę szpitala, aż w końcu staje się on ofiarą kolejnego upokorzenia. Dzieje się to tuż przyjęciu Merricka jako stałego pacjenta londyńskiego szpitala. Kiedy w końcu szpital oficjalnie ma być jego domem, prywatność bohatera zostaje brutalnie naruszona. Ponownie zostaje on odarty z człowieczeństwa, pozbawiony godności. Dzieje się to w momencie, gdy nachodzi go dozorca razem z pijanym pospólstwem. Merrick jest zmuszony do wzięcia udziału w kolejnym pokazie osobliwości. Dozorca, rozpoczynając zabawę, zwraca się do głównego bohatera słowami: „Na scenę!". Pokaz nie sprowadza się jednak tylko do oglądania. Motłoch dotyka Merricka, jest on w ich rękach jak lalka, marionetka. Nie ma możliwości obrony. Mężczyźni wlewają mu do ust alkohol, polewają nim twarz bohatera. Na koniec dozorca pokazuje Merrickowi jego odbicie w lustrze, mimo że personel szpitala miał zakaz wnoszenia zwierciadła do jego pokoju. Główny bohater jest przerażony własnym widokiem, na co uczestnicy zdarzenia reagują szyderczym śmiechem.

            Po doświadczeniu dotkliwego upokorzenia Merrick ponownie staje się atrakcją pokazów osobliwości. Na wyczerpanego i chorego Johna patrzący zdają się reagować inaczej. Kiedy upada on podczas pokazu, jeden z uczestników spluwa w stronę Bytesa – mistrza ceremonii. Impresario, nie stroniący od alkoholu, zarzuca Merrickowi, że jego zachowanie jest celowe – chce on upokorzyć swojego właściciela. Pijany zamyka Merricka w klatce z małpami. Reagują one w sposób agresywny. Rzucają się na klatkę, szczerzą kły, są gotowe do ataku. Według Małgorzaty Jakubowskiej scenę tę można odczytać symbolicznie. Małpy, które reagują agresją na bohatera mogą stanowić metaforę zwierzęcych instynktów, które drzemią w zbiorowości[22]. Piętnowanie jednostki zazwyczaj ma związek z życiem w grupie[23]. Wspomniana scena może być także symboliczną zapowiedzią kolejnej, w której prawie dochodzi do linczu nad głównym bohaterem.

            Zdarzenie to ma miejsce na stacji kolejowej. Merrick, uwolniony przez członków cyrku, wraca do Londynu. Swoim wyglądem zwraca na siebie uwagę małego chłopca. Udaje się on za bohaterem oraz ciągle zadaje mu pytania: „Dlaczego Pan ma taką wielką głowę? Dlaczego Pan nie odpowiada?". Do chłopca przyłączają się kolejni. Merrick zaczyna uciekać. Na stacji powstaje zamęt. Tłum zaczyna podążać za bohaterem, ktoś odsłania jego twarz. W pewnym momencie Merrick nie ma możliwości ucieczki. Jest przyparty do ściany, otacza go tłum mężczyzn. W akcie obrony wykrzykuje on: „Nie jest zwierzęciem. Jest istotą ludzką", po czym upada. Scena ta unaocznia reakcje, jakie wzbudza odmienność w kontekście społecznym. Usiłowanie linczu wskazuje, że jej wdarcie się do codziennego życia nie może zostać zaakceptowane.

            Ostatecznie tłum zostaje rozproszony przez policję, a John trafia ponownie do szpitala. Dowiadujemy się wówczas, że jest umierający. Mimo upokorzeń, które przeżył, akceptacja jego odmienności przez kilka osób pozwala na symboliczne dopełnienie się podmiotu[24]. Jak mówi bohater: „Moje życie jest spełnione, gdyż wiem, że jestem kochany. Spełniłem się". Wydaje się również, że w końcu spotkał się on ze społeczną aprobatą – przynajmniej pozornie. Ma to miejsce podczas pierwszej (i ostatniej) wizyty w teatrze. Merrick nie ma – jak podczas wcześniejszej obecności w miejscach publicznych – zasłoniętej twarzy. Zajmuje miejsce obok samej  księżniczki Aleksandry. Po zakończeniu sztuki okazuje się, że była ona mu dedykowana. Widownia oklaskuje Johna, a Treves sugeruje bohaterowi, by wstał, ponieważ widzowie „chcą go zobaczyć". Merrick unosi się, co kończy się owacją na stojąco. Wspomniana scena budzi jednak wątpliwości. Nie wiadomo, czy widownia faktycznie bije brawo Merrickowi, czy raczej oklaskuje siebie i swoją postawę tolerancji[25]. Być może bohater znowu odgrywa rolę osobliwości ludzkiej, tylko w innej aranżacji[26]. Jak wspominano, wcześniejsze zainteresowanie bohaterem wśród wyższych warstw społecznych mogło opierać się na tych samych pobudkach, które występowały u jarmarcznej publiczności. Zdawały się je różnić tylko forma i sposoby ekspresji[27]. Kwestią wątpliwą jest, czy w filmie mamy faktycznie do czynienia z przemianą społeczną.

            Główny bohater zdaje się wierzyć we wspomnianą – społeczną – aprobatę. Jak mówi: „Naprawdę sądziłem, że potwór nigdy nie opuści już lochu". Końcowe sceny sugerują śmierć Merricka[28]. W ostatniej, słyszymy głos jego matki: „Nigdy nic nie umrze, rzeka płynie, wiatr wieje, chmury płyną, serce bije". Słowa te można odczytywać różnorako: z jednej strony mogą one nawiązywać do pamięci, która stanowi jedną z form nieulegania śmierci, z drugiej natomiast mogą mówić o niezmienności świata i ludzkich zachowań. Chodzi tu zwłaszcza o agresję i  dezaprobatę wobec odmienności[29]. Symbolicznym oprawcą Człowieka Słonia jest bowiem społeczeństwo, które piętnuje go w najbardziej dotkliwej formie – odmawia mu prawa do bycia człowiekiem. Dehumanizacja jednostki stanowi skrajną formę marginalizacji.

            Wykluczenie bohatera wiąże się ze zjawiskiem pokazów osobliwości. Jego ciało miało naruszać granice między tym, co ludzkie, a tym, co zwierzęce. Wspomniana forma widowisk również przybiera formę piętnowania. Nienormatywność cielesna zostaje włączona w mechanizm społecznej użyteczności – to jest rozrywki. Jak zwraca uwagę Anna Wieczorkiewicz marginalizacja przybiera tu formę spektakularyzacji[30]. Scena stanowi granicę – oddziela widza od form zaburzonych[31].

            Mimo że akcja filmu dzieje się w wiktoriańskiej Anglii, można ją potraktować w perspektywie uniwersalnej. Jak już była mowa, silne oszpecenie twarzy jest odbierana jako piętno powszechnie, niezależnie od kontekstu kulturowego. Za funkcje piętnowania można uznać z jednej strony podniesienie poczucia własnej wartości, z drugiej zaś kontrolowanie lęku oraz ochronę przed nim[32]. Zetknięcie z odmiennością w kontekście cielesnym wywołuje bowiem szczególne reakcje emocjonalne. Widok ten angażuje cielesność widza, wzbudza niepokój, który wiąże się z poczuciem własnej integralności – zarówno cielesnej, jak i tożsamościowej[33] . Jednakże istnienie wspomnianej nienormatywności wydaje się konieczne. Stanowi ona bowiem drugą stronę cielesności poprawnej i uporządkowanej[34]. Zdaje się być ona niezbędna do samookreślenia. Wykluczenie jednostki i uniemożliwienie jej współistnienia z innymi nie pozwala na „[...] dopełnienie się podmiotu, odbiera integralność. Nie pozwala się określić w pełnym »Ja«"[35] Odebranie jednostce prawa do podmiotowości niesie ze sobą znamiona przemocy, a w dalszej perspektywie – symbolicznego zabójstwa. Brak zgody na ludzkie istnienie może wiązać z kontekstem cielesności:

Ciało zawsze jest wydane mocy innych, odebrane mnie i obiektywizowane w spojrzeniach innych. Spojrzenie może jednak uprzedmiotawiać tego, kto chce być podmiotem, może na mocy jego bycia ciałem, czynić go rzeczą pośród rzeczy. Odebranie prawa do bycia podmiotem jest przemocą, jaka może pojawić się w ludzkim współistnieniu. Przemoc ta polega na zniszczeniu ważności bycia kogoś i skutkuje jego odrzuceniem[36].

Bohater filmu, doświadczający marginalizacji społecznej, znajduje jednak aprobatę swojego istnienia. W związku z tym może czuć się spełniony jako podmiot – jako człowiek.

 

Bibliografia

Bakke M., Wyobrażone ciałem się staje. O hybrydach, monstrach i istotach postludzkich [w:] O wyobraźni, red. R. Liberkowski, W. Wilowski, Poznań 2003

Charewicz K., Ja, Wiktor Frankenstein, ucieleśniłem potwora. O cielesności i śmiertelności wielorakiej w oparciu o powieść Mary Shelley, „Rita Baum", 2007, nr 11

Foucault M., Narodziny kliniki, Warszawa 1993

Goffman E., Instytucje totalne. O pacjentach szpitali psychiatrycznych i mieszkańcach innych instytucji totalnych, Gdańsk 2011

Jakubowska M., Żeglowanie po filmie, Kraków 2006

McFarlane B., Człowiek-Słoń, „Film na świecie", 1991, nr 382.

Społeczna psychologia piętna, red. T. F. Heatherton, R. E. Kleck, M. R. Hebl, J. G. Hull, Warszawa 2008

Wieczorkiewicz A., Kobieta-małpa, kobieta-niedźwiedź. Historia spojrzenia na Julię Pastranę, „Konteksty", 2006, nr 1.

Wieczorkiewicz A., Monstruarium, Gdańsk 2010

 

 



[1]  A. Wieczorkiewicz, Kobieta-małpa, kobieta-niedźwiedź. Historia spojrzenia na Julię Pastranę, „Konteksty" 2006, nr 1, s. 42.
[2]  A. Wieczorkiewicz, Kobieta-małpa..., op. cit., s. 45.
[3]  Eadem, Monstruarium, Gdańsk 2010, s. 320.
[4]  Jako piętno należy rozumieć konstrukt społeczny – istnieje ono bowiem w umysłach osób piętnujących. Aby jakaś cecha była uznawana za piętno, musi być podobnie interpretowana przez grupę. Piętnowanie zawsze następuje w wyniku posiadania cech niepożądanych. Jednakże należy mieć na uwadze, że nie wszystkie reakcje na piętno muszą mieć charakter negatywny. Na pojmowanie piętna jako konstruktu społecznego ma wpływ również to, że dana przypadłość może być piętnowana w jakimś momencie historycznym, a w innym nie. Jedynym rodzajem piętna, które nie podlega uwarunkowaniom historycznym, społecznym czy kulturowym jest wspomniane oszpecenie twarzy. Por. J. F. Dovidio, B. Major, J. Crocker, Piętno: wprowadzenie i zarys ogólny, [w:] Społeczna psychologia piętna, red. T.F. Heatherton, R.E. Kleck, M.R. Hebl, J. G. Hull, Warszawa 2008, s. 23-37.
[5] Ch. Stangor, Ch. Crandall, Zagrożenie i społeczna konstrukcja piętna, [w:] Społeczna psychologia piętna…, Warszawa 2008, s. 76.
[6] A. Wieczorkiewicz, Monstruarium, op. cit., s. 327.
[7] Film opiera się m.in. na wspomnieniach Fredericka Trevesa, w których imię bohatera zostało zmienione na John.
[8] Jak zauważa Małgorzata Jakubowska, problematyka seksualności zostaje poruszona w filmie w sposób dyskretny, zawoalowany – zgodnie z zasadami wiktoriańskiej pruderii. W przypadku głównego bohatera zostaje ona zasugerowana w kilku scenach. Podczas pokazu medycznego padają słowa, że jego narządy płciowe zaliczają się do nielicznych części ciała, które są ukształtowane prawidłowo. Inny przykład stanowi rozmowa z panią Treves podczas której Merrick jest bardzo onieśmielony i wzruszony. Erotyczny aspekt porusza również scena w której Merrick i pani Kendal czytają wspólnie Romea i Julię, po czym aktorka całuje Merricka. Wspomnianą problematykę unaoczniona także wtargnięcia pospólstwa do pokoju głównego bohatera. Obecne tam prostytutki zmuszane są do całowania Merricka. Por. M. Jakubowska, Żeglowanie po filmie, Kraków 2006, s. 149-153.
[9] Ibidem, s. 151.
[10] A. Wieczorkiewicz, Kobieta-małpa..., s. 44.
[11] M. Bakke, Wyobrażone ciałem się staje. O hybrydach, monstrach i istotach postludzkich, [w:] O wyobraźni, red. R. Liberkowski, W. Wilowski, Poznań 2003, ss. 23−26.
[12] M. Jakubowska, op. cit., ss. 141−142.
[13] A. Wieczorkiewicz, Kobieta-małpa..., s. 40.
[14] Doktor Treves jest chyba najbardziej niejednoznaczną postacią w filmie. Najbardziej negatywny wydźwięk ma to, że jego główną motywacją, przynajmniej początkowo, były badania medyczne. Później otacza on opieką Merricka, próbuje włączyć go ponownie do społeczeństwa, wysyłając listy do lokalnej prasy i umawiając go na spotkania ze znanymi osobami. Jego wątpliwości etyczne zdają się potwierdzać szczerą chęć pomocy.
[15] Zwraca na to uwagę przywoływana już wielokrotnie Małgorzata Jakubowska. Odczytuje ona film Lyncha w perspektywie mitograficznej – w nawiązaniu do mitu o Minotaurze. Według badaczki szczególnie początkowe sekwencje filmu nawiązują do struktury labiryntu, którym podążamy do Minotaura – postaci symbolizowanej przez Merricka. Por. M. Jakubowska, op. cit., s. 138−153.
[16] Ibidem, s. 143.
[17] Ibidem.
[18] Nie tylko wspomniane wyżej zabiegi narracyjne wzbudzają poczucie grozy – podobna rola przypadła estetyce filmu. Poprzez silne skontrastowanie obrazów oraz poprzez użycie biało-czarnej taśmy filmowej nawiązuje ona do ekspresjonizmu. Obraz Lyncha w kwestii gatunkowej nawiązuje do formuły horroru i melodramatu. Sentymentalizm zawarty w filmie może pozwalać widzowi zaangażować się w opowiadaną historię. Z drugiej strony może go jednak również od niej dystansować. M. Jakubowska, op. cit., ss. 143−145.
[19] Zastrzeżenia w rozmowie z Trevsem wyraża Mothershead, która, choć początkowo była nieprzychylna Merrickowi, otaczała go opieką: „Nie rozumiem, dlaczego pozwala pan tym ludziom, aby tu przychodzili. Widział pan ich reakcje? Nie ukrywają odrazy. Śmieją się z Johna. Chcą zrobić wrażenie na przyjaciołach. […] Moim zdaniem znowu robi się z niego widowisko".
[20] A. Wieczorkiewicz, Monstruarium..., s. 325.
[21] Ibidem, s. 259.
[22] M. Jakubowska, op. cit., s. 145.
[23] A. Wieczorkiewicz, Monstruarium…, s. 259.
[24] K. Charewicz, Ja, Wiktor Frankenstein, ucieleśniłem potwora. O cielesności i śmiertelności wielorakiej w oparciu o powieść Mary Shelley, „Rita Baum", 2007, nr 11, s. 25.
[25] M. Jakubowska, op. cit., s. 147.
[26] Jak sugeruje Anna Wieczorkiewicz, osobliwość ludzką można rozumieć m.in. „(...) jako szczególną rolę do odegrania na scenie życia społecznego". A. Wieczorkiewicz, Monstruarium…, s. 241.
[27] M. Jakubowska, op. cit., s. 144.
[28] Jak już wspomniano, ma on poczucie, że jego życie spełniło się. Jest zatem gotowy, by umrzeć. W ostatnich scenach kładzie się on do snu, tak jak „normalni" ludzie. Wcześniej sugerowano, że wspomniana pozycja, ze względu na jego przypadłość, może spowodować śmierć.
[29] M. Jakubowska, op. cit., s. 146.
[30] A. Wieczorkiewicz, Monstruarium…, s. 260.
[31] „Scena, na której pojawiają się osobliwości […] to przestrzeń ambiwalentna – kusi, przyciąga i fascynuje, ale zarazem odpycha, wzbudza chęć postawienia bariery między »ja« widza a światem form zaburzonych i nieregularnych". A. Wieczorkiewicz, Kobieta-małpa..., s. 45.
[32] J. F. Dovidio, B. Major, J. Crocker, Piętno: wprowadzenie i zarys ogólny, ss. 28−29.
[33] Zdaniem Leslie Fiedler lęk, który odczuwa jednostka w konfrontacją z istotami nienormatywnymi, jest lękiem o siebie.„Zestawiając obrazy odmienności z własnym obrazem, boimy się tego, że moglibyśmy być tacy jak oni" – tzn. jak osoby dotknięte odmiennością w aspekcie fizycznym. A. Wieczorkiewicz, Monstruarium…, s. 288.
[34] M. Bakke, op. cit., s. 23.
[35] K. Charewicz, op. cit., s. 25.
[36] Ibidem.

 

Autor: Agnieszka Pacek

Published Date: 10.08.2014
Published by: Piotr Waczyński