Absynt w kulturze Młodej Polski

Picie absyntu przez modernistycznych artystów – i nie tylko – jest tradycją pochodzącą z Francji, kraju uchodzącym za miejsce narodzin bohemy. Jednak i w Polsce, szczególnie wśród twórców sztuki, zwyczaj ten upowszechnił się jako jeden z elementów charakterystycznych dla cyganerii.

            Tradycja spożywania absyntu przez modernistycznych artystów obejmowała przede wszystkim Francję. Zasadnym byłoby określenie tego kraju jako stolicy absyntu. Tam produkowało się go najwięcej, spożycie było najokazalsze, a po piołunówkę sięgała największa liczba grup społecznych. Picie absyntu było sprawą powszechną. Upijali się nim zarówno artyści, jak i zwykli ludzie. Ilość spożywanego trunku była ogromna i w skali niespotykanej w żadnym innym kraju.

            W Polsce sprawa picia absyntu miała się inaczej. Alkohol konsumowany był często i powszechnie, jednak amatorzy piołunówki stanowili odmienną i zamkniętą grupę społeczną. Zwyczaj picia absyntu i jego popularność wśród tej zbiorowości został zapożyczony z Francji. Jednak nigdzie nie stał się on tak wszechobecny, jak w kraju narodzin bohemy.

            Sprawa picia alkoholu była powszechna wśród grona cyganerii artystycznej. Przybyszewski  poświęcił jej wiele miejsca i czasu zarówno w literaturze, jak i praktyce. W książce Moi współcześni dokonał wyróżnienia dwóch rodzajów alkoholu: tzw. alkohol wesoły (vin gai) oraz alkohol smutny (vin triste). Na temat alkoholu smutnego pisał następująco:

(…) jest też alkohol, zły, strasznie niebezpieczny – vin triste, który w arsenale Szatana zajmuje bardzo poczesne miejsce, alkohol ludzi, którzy przychodzą na świat obarczeni jakimś przekleństwem, ludzi niezadowolonych z życia bez tej fatalnej protezy, jaką jakiśkolwiek środek narkotyczny stanowi. (…) dla tych ludzi jedynie, ludzi urodzonych pod znakiem straszliwego Saturna i trucicielskiego Księżyca, który dusze szatana pławi w ciemnym morzu melancholii, szarpiącej tęsknoty i bezustannego, dławiącego smutku, alkohol staje się – nałogiem[1].

            Przybyszewski był przedstawicielem nowego stylu życia, dekadentyzmu. Hasłem tym określana była myśl społeczna, będąca spoiwem cyganerii artystycznej. Słowo „dekadentyzm" wywodzi się od francuskiego decadentisme, które z kolei zapożyczyło swą nazwę od tytułu pisma „Decadent" („chylący się ku upadkowi"), wydawanego we Francji[2]. Magazyn ten wyznaczał nowe kierunki w literaturze i sztuce dziewiętnastego wieku.

            Przedstawiciel dekadentyzmu musiał znaleźć wentyl, jakiś sposób na odreagowanie od rzeczywistości. W przypadku cyganerii artystycznej był to alkohol, seks i sztuka. Alkohol powinien być jak najmocniejszy, jak najbardziej uzależniający oraz w miarę możliwości psychoaktywny. Absynt był idealny. Alkoholizm stał się powszechny wśród dekadentów, a czasem był nawet pożądany. Pijaństwo, permanentne nietrzeźwienie stało się symbolem i sposobem na przetrwanie wielu z nich. Dekadencki pogląd na świat wiele ma wspólnego z depresją. Dekadencja zdaniem członków cyganerii to choroba. Choroba jednak dobra, lepsza od zdrowia, stawiająca artystę wyżej od innych. W opisach dziewiętnastowiecznych artystów dotyczące spożywania alkoholu zauważamy, że postrzegali oni pijaństwo jako dobre i służące ich twórczości oraz mobilizujące do myślenia.

Tadeusz Boy–Żeleński, wspominając swoje pierwsze upicie alkoholowe, przedstawiał ludzi przebywających wtedy w obskurnym pubie, w jakim miało miejsce to zdarzenie, jako straszne osobistości o wątpliwym życiorysie. Pisze jednak: „Nie wiedziałem jeszcze, że pijacy to dobrzy ludzie"[3]. W otoczeniu Boya–Żeleńskiego pili praktycznie wszyscy.

            Stanisław Przybyszewski w książce Dzieci szatana ustami Ostapa mówił następująco: „Po pijanemu trzeba wszystko robić. Trzeźwy mózg odstąpić filistrom, kramarzom, wolnomyślnym politykom"[4].

W powieści Próchno Wacława Berenta picie alkoholu w środowisku cyganerii artystycznej jest przedstawione jako powszechne[5]. Z kolei w Dzieciach szatana Przybyszewski pisał: „Ja pić muszę i piję ciągle od jakiegoś czasu. He, he… Nie cierpię trzeźwości!"[6]. Natomiast Szarski w Synach ziemi Przybyszewskiego mówi: „Ja muszę pić – mnie nie wolno na trzeźwo myśleć – ja bym oszalał"[7], oraz: „Piliśmy dużo… zalewaliśmy robaka – no, i byliśmy szczęśliwi. Była prawie rozpacznie wesoła, bo nie ma takiej szalonej wesołości, jak rozpaczna wesołość"[8]. W książce Homo sapiens Przybyszewskiego czytamy: „Nie bierz mi pani za złe, że tak dużo piję, ale teraz koniecznie pić muszę"[9].

Natomiast Nos w Weselu Stanisława Wyspiańskiego, który stanowi symbol pijackiego i dekadenckiego stylu życia, mówi:

Piję, piję, bo ja muszę,
bo jak piję, to mnie kłuje;
wtedy w piersi serce czuję,
strasznie wiele odgaduję[10].

Jednak mimo wszechobecnego w życiu przedstawicieli dekadentyzmu alkoholu tylko jeden trunek zyskał wyjątkowe uznanie. Absynt opisywany był w wierszach. Przedstawienie upojenia Zieloną Wróżką oraz spożywania piołunówki stanowiło częsty temat wielu modernistycznych obrazów. Antoni Lange w Balladach pijackich wychwalał absynt. Wskazywał, że jest to trunek lepszy od innych, jego picie zaś stanowi konieczność:

Idź ty, nędzarzu, nad żywe Paktole,
Gdzie Absynt w strugi wytryska płomienne!
Ich moc latejska wszystkie twe niedole
Pchnie w swych opałów przepaści bezdenne.
Ty, coś ogromne trudu równego pszczole,
Którego ramię od młota brzemienne,
Któremu gorzki spływa pot po czole,
Idź i pij absynt! W jego czasów kole
I wszystkie dni twych rzeczywistych zgrozy,
I rozczarowań jęki bezimienne!
Ogniem ci swoim stopi wszystkie mrozy
Absynt nad wszystkie wyższy alkohole!

Idź i pij absynt! Gryzące cię bóle
Uciekną przed nim jako mary senne…
On cię wywiedzie na swobodne pole,
Gdzie na lazurach słońce lśni wiosenne;
On twoje skrzydła rozwinie sokole,
I nad twe żądze ulecisz codzienne
I, niewolniku, ty – roboczy wole –
Poczujesz nagle na tym łez padole,
Żeś jest mocarzem, któremu są lenne
Wszystkie stolice, wszystkich wojsk obozy
I wszystkich królów zamki złotościenne…
W boskie uniesie cię metamorfozy
Absynt nad wszystkie wyższy alkohole!

Idź i pij absynt! W jego strug żywiole
Rzeczywistości przemienisz gehennę
W świat, gdzie się złote śmieją Neapole
I gdzie powietrze słońc rozkoszą tlenne!
Na skroni ujrzysz jasną aureolę;
Helota – mury połamiesz więzienne
I wszystkich kajdan zburzysz Akropole;
Nędzarz – obaczysz w sakwie swej obole;
Łachman ci szaty błyśnie drogocenne,
Zbudzony z mroku, nagle wszystkie grozy
Wszechwiedzy poznasz. Zmieni cię w promienne
Bóstwo, odziane w blask apoteozy,
Absynt nad wszystkie wyższy alkohole!
Więc idź, rozpaczy dziki apostole!
Pij absynt! Wstaniesz jak bóg pełen grozy –
Na górze będzie, co było na dole:
Dłoniom twym moce nada sturamienne
Absynt nad wszystkie wyższy alkohole!

Gdziekolwiek jesteś, chciałbyś odejść precz,
Aby gdzie indziej być tej samej chwili,
Rojąc, że w jutrznię los twój się przechyli
Na innym miejscu… To codzienna rzecz!…[11].


[1]    S. Przybyszewski, Moi współcześni wśród obcych, Warszawa 1958, ss. 307–308.

[2]    Słownik Wyrazów Obcych PWN, red. B. Pakosz, E. Sobol, C. Szkiłądź et al., Warszawa 1971, s. 173.

[3]    T.  Boy – Żeleński, Znaszli ten kraj?… i inne wspomnienia, Warszawa 1956, s. 217.

[4]    S. Przybyszewski, Dzieci szatana, Kraków 1993, s. 70.

[5]    K. Wyka, Modernizm polski, Kraków 1968, s. 85.

[6]    S. Przybyszewski, Dzieci szatana, s. 69.

[7]    S. Przybyszewski, Synowie ziemi, Warszawa 1904, s. 82.

[8]    Ibidem.

[9]    S. Przybyszewski, Homo sapiens,  Lwów 1901 s. 10.

[10] S. Wyspiański, Wesele, Kraków 1959, s. 162.

[11] A. Lange, Poezye, wydanie autorskie, Kraków 1898, s. 21–22.

Autor: Jarosław Wydrych

Data opublikowania: 23.05.2014
Osoba publikująca: Piotr Waczyński